Jednymi z najbardziej wymagających tłumaczeń ustnych są tłumaczenia w sądzie. Trudności wiążą się z bardzo wieloma aspektami, dlatego też warto je, choćby skrótowo, omówić i podsumować.
1) Konieczność merytorycznego przygotowania do tłumaczenia
Przed tłumaczeniem niezbędne jest dogłębne przygotowanie terminologiczne.
Sprawy sądowe mogą dotyczyć nie tylko bardzo różnych dziedzin prawa, ale także różnych sektorów działalności. Z pozoru bezpiecznie brzmiące wezwanie w charakterze tłumacza na sprawę dotyczącą powództwa o zapłatę, może zaskoczyć koniecznością znajomości takich dziedzin jak: rachunkowość, metody płatności, procedury reklamacyjne, a także ściśle technicznej wiedzy o profilu działalności stron. Na tej samej rozprawie możemy tłumaczyć zeznania świadków opowiadających o specyfice relacji biznesowych pomiędzy stronami, przesłuchanie biegłego z zakresu rachunkowości oceniającego kondycję finansową stron albo biegłego z zakresu wiedzy technicznej, oceniającego zasadność zastrzeżeń jakościowych, jakie zgłosiła do towaru jedna ze stron.
Rozwiązanie: najlepszą, bo najbardziej dogłębną, a przy okazji korzystną finansowo dla tłumacza, metodą zapoznania się z dziedziną tłumaczenia ustnego na rozprawie będzie zlecenie mu tłumaczenia akt sprawy, jeśli jest ono konieczne, a najczęściej jest, bo stronie pozwanej należy doręczyć pozew z załącznikami w zrozumiałym dla niej języku. Jeśli stroną obcojęzyczną jest strona powodowa, która do akt sprawy już złożyła dokumenty wraz z ich tłumaczeniem, to sąd powinien umożliwić tłumaczowi przysięgłemu, na jego wniosek, zapoznanie się z aktami sprawy.
2) Umiejętność tłumaczenia w różnych technikach tłumaczenia
Podczas rozprawy może okazać się konieczne zastosowanie kilku technik tłumaczenia naprzemiennie. Przesłuchania stron, świadków i biegłych możemy tłumaczyć techniką liaison (tłumaczenie krótkich fragmentów wypowiedzi, na przykład zdanie po zdaniu) bądź techniką tłumaczenia konsekutywnego (tłumaczenie następcze dłuższych fragmentów wypowiedzi, obejmujących co najmniej kilka zdań, przy tej technice konieczna jest notacja), przebieg rozprawy natomiast tłumaczymy stronie techniką chuchotage, czyli techniką tłumaczenia szeptanego, co do zasady różniącą się od tłumaczenia symultanicznego jedynie brakiem profesjonalnego sprzętu i zmiennika. Tak na marginesie, uważam, że chuchotage jest najbardziej niewdzięczną techniką tłumaczenia ustnego (nie mamy sprzętu, nie mamy zmiennika, musimy czuwać nad tym, by osoba, której tłumaczymy, doskonale nas słyszała, oraz by nie zakłócać śledzenia przebiegu czynności pozostałym jej uczestnikom). Może także zdarzyć się, że sąd odczyta fragmenty wcześniejszych zeznań, które trzeba będzie przetłumaczyć ustnie, jeśli sąd zechce okazać tłumaczowi akta, to tłumacz będzie mógł wówczas zastosować technikę tłumaczenia a vista.
Oznacza to, że dla sprawnego tłumaczenia ustnego w sądzie wymagane jest duże doświadczenie tłumacza w różnych technikach tłumaczenia oraz sprawne przechodzenie od jednej techniki do drugiej, a także umiejętność wyboru tej właściwej. Tym samym, tłumaczenia takiego powinni dokonywać tłumacze przysięgli z ugruntowanym warsztatem w zakresie tłumaczeń ustnych, najlepiej tłumacze konferencyjni.
3) Wysiłek fizyczny
W polskich sądach obowiązuje zasada zwracania się do sądu w pozycji stojącej. Wynika ona z przepisów kodeksu postępowania karnego i kodeksu postępowania cywilnego. Dla tłumacza wiąże się to z koniecznością stania przez cały czas tłumaczenia ustnego, które nierzadko trwa przez kilka godzin. Tłumacz może zwrócić się do sądu z prośbą o pozwolenie na tłumaczenie na siedząco, ale jest to bardzo niekomfortowe, gdy tłumaczymy osobę stojącą tuż obok nas. Jeśli zatem rozprawa trwa kilka godzin, to tłumaczowi powinna przysługiwać dziesięciominutowa przerwa regeneracyjna co około godzinę maksymalnie półtorej godziny.
Na zajęciach z tłumaczeń ustnych, które prowadzę na łódzkiej italianistyce, zawsze pytam studentów, jakie jest podstawowe narzędzie pracy tłumacza ustnego. Odpowiadają różnie, że długopis, że notes, że słownik w komórce. Ale jeszcze dotychczas nie zdarzyło mi się, by odpowiedzieli prawidłowo od razu, a mianowicie, że podstawowym narzędziem pracy tłumacza ustnego jest… woda. Nie wychodzę na tłumaczenie bez butelki lub bidonu z wodą, szczególnie jeśli mam tłumaczyć w miejscu, gdzie wodą mnie raczej nikt nie poczęstuje. A do takich miejsc należy właśnie sąd. Warto wiedzieć, że do sądu można wnieść wyłącznie plastykowy pojemnik z wodą, ze szklanką butelką nie zostaniemy wpuszczeni. Warto także zapytać sąd na początku rozprawy, czy udzieli nam pozwolenia na picie wody w trakcie tłumaczenia. Mnie osobiście nigdy nie zdarzyło się, by sąd mi takiego pozwolenia odmówił, ale znam opowieści innych tłumaczy przysięgłych o takich przypadkach. Co wówczas zrobić? Wnosić o przerwę co dziesięć minut, a w razie odmowy odmówić tłumaczenia z powodu fizycznego braku możliwości. Brzmi drastycznie? Tak, ale odmowa pozwolenia na zwilżanie gardła wodą w trakcie kilkugodzinnego tłumaczenia narusza prawa człowieka.
4) Kompetencje miękkie i empatia
Tłumaczenie ustne w sądzie, jak zresztą każde tłumaczenie, z jednej strony wymaga zachowania bezstronności, z drugiej jednakże pewnej dawki empatii. Dla zagranicznych uczestników postępowania wizyta w sądzie jest niezwykle stresująca. Często jest to ich pierwszy w życiu kontakt z wymiarem sprawiedliwości, a doświadczają go w obcym kraju i w obcym języku. Zdarza się, że tłumacz jest jedyną osobą, z którą są w stanie się bezpośrednio porozumieć. Naturalnie więc szukają w tłumaczu oparcia i odpowiedzi na pytania o charakterze ściśle organizacyjnym. Warto uprzedzić świadka, że będzie musiał zwracać się do sądu na stojąco oraz że na wszystkie zadawane mu pytania, niezależnie od tego, czy zadaje je sąd, czy pełnomocnicy stron, czy strony, ma odpowiadać sądowi. Spokojna, zrównoważona i pewna postawa tłumacza, rzeczowość jego odpowiedzi mają dobroczynne działanie dla stanu emocjonalnego uczestnika postępowania.
Tłumacz musi także niekiedy radzić sobie z agresywnym zachowaniem pełnomocników stron lub samych stron. Co zrobić, kiedy przesłuchujący świadka lub stronę pełnomocnik przerywa tłumaczowi tłumaczenie? Cierpliwie poczekać, aż skończy, po czym dokończyć przerwane tłumaczenie i poprosić o powtórzenie wypowiedzi. Wymaga to, oczywiście, zachowania zimnej krwi i pewności siebie. Co zrobić jednak, jeśli pełnomocnik notorycznie przerywa tłumaczowi? Przede wszystkim nie wchodzić z nim w żadne bezpośrednie dyskusje. Najskuteczniejszym sposobem jest zwrócenie się wprost do sądu z prośbą o zdyscyplinowanie pełnomocnika, ponieważ uniemożliwia tłumaczowi przysięgłemu wykonywanie czynności, do której został powołany przez sąd. Z doświadczenia wiem, że to sposób, który przynosi najlepsze i najszybsze efekty.
Zdarza się jednakże, że tłumaczowi powierza się tłumaczenie zeznań ofiary przestępstwa, niekiedy także krótko po samym zdarzeniu. Tłumaczenie opowieści o traumatycznych przeżyciach bezpośrednio z ust ofiary wymaga nie tylko delikatności, empatii i spokoju, ale także pozostawia w tłumaczu ślad emocjonalny. Studenci i młodzi tłumacze pytają mnie czasem, jak sobie z tym radzić. Powiem tak: jesteśmy profesjonalistami, ale jesteśmy także i ludźmi, pozwólmy sobie na emocje. Nie w czasie samego tłumaczenia, bo wtedy nie służą one ani tłumaczonym osobom, ani wymiarowi sprawiedliwości, ani nam samym. Ale po tłumaczeniu mamy prawo powiedzieć sobie, że wykonaliśmy bardzo trudne zadanie i potrzebujemy czasu na wewnętrzne wyciszenie. Nie jesteśmy robotami, nie jesteśmy sztuczną inteligencją. Jesteśmy inteligencją emocjonalną.
5) I na koniec: aspekty ekonomiczne
Zdawać by się mogło, że skoro tłumacz przysięgły na rozprawie musi dysponować rozległą wiedzą z wielu dziedzin prawa, znać terminologię techniczną dotyczącą szerokich gałęzi przemysłu, ogarniać awanturujących się pełnomocników i wykazywać empatię wobec przestraszonych uczestników postępowania, a wszystko to, stojąc przez długie godziny i mówiąc bez przerwy i bez prawa do wody, to wynagrodzenie za takie czynności powinno być przynajmniej adekwatne do kompetencji, doświadczenia, wysiłku i osobistych predyspozycji. No niestety nie jest. Tłumacze powoływani przez sąd do tłumaczeń ustnych są nisko opłacani. Stawki urzędowe nawet nie ocierają się o stawki wolnorynkowe, co skutkuje tym, że najlepsi ustni tłumacze przysięgli bardzo niechętnie przyjmują zlecenia od sądów, choć mają ustawowy obowiązek wykonywania takich tłumaczeń, chyba że zachodzą szczególnie ważne przyczyny odmowy.
Organizacje zawodowe tłumaczy przysięgłych rozpoczęły dialog z Ministerstwem Sprawiedliwości celem rozwiązania problemów związanych z wykonywaniem zawodu tłumacza przysięgłego, w tym kwestii dotyczących stawek wynagrodzenia za tłumaczenia ustne. Jako uczestniczka grupy roboczej prowadzącej rozmowy z Ministerstwem mam szczerą nadzieję, że uda nam się wypracować satysfakcjonujące dla tłumaczy przysięgłych rozwiązanie.
Prace i rozmowy trwają, zostańcie, Państwo, z nami, będziemy informować na bieżąco.