Co poszło przez tłumacza, zostaje u tłumacza…
Oznacza to, że jedną z cech wyróżniających zawód tłumacza jest wymóg bezwzględnego zachowania poufności. W swojej praktyce zawodowej tłumacz jest bowiem dopuszczany do tajemnic swoich klientów. I to tajemnic przeróżnych, od tajemnic przedsiębiorstwa, gdy tłumaczy na przykład ustalanie strategii marketingowych, przez tajemnice postępowania prokuratorskiego lub sądowego aż po tajemnice całkowicie prywatne, jeśli towarzyszy klientowi u lekarza czy adwokata. Co ciekawe, nierzadko fakty i okoliczności, z którymi tłumacz zapoznaje się w związku z tłumaczeniem, objęte są także innymi tajemnicami, jak tajemnica lekarska, adwokacka lub obrończa, dziennikarska czy tajemnica doradcy podatkowego.
Obowiązek zachowania tajemnicy ma często fundamentalne znaczenie dla klienta. Klient musi tłumaczowi ufać, musi mieć pewność, że nie zostanie ujawniona żadna z informacji, które powierzy tłumaczowi. Co ciekawe, zasada ta obowiązuje także w przypadku, gdy do zlecenia nie dochodzi. Skutkuje to tym, że gdy klient przesyła tłumaczowi pliki do wyceny, to nawet jeśli – bez względu na przyczyny – do zlecenia tłumaczenia w ogóle nie dojdzie, tłumacz jest obowiązany do zachowania poufności treści przesłanych mu dokumentów.
Zawodowi tłumacze są wyczuleni na obowiązek zachowania tajemnicy i bardzo zwracają uwagę, by tłumaczonych treści nie ujawniać osobom nieupoważnionym. W konsekwencji często zwyczajnie nie mogą pochwalić się publicznie swoim dorobkiem, nie mogą ogłosić, że tłumaczyli mediację klienta albo jego negocjacje handlowe, o postępowaniach sądowych nie wspominając. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że większość moich najciekawszych zleceń to te, o których nie mogę opowiadać…
Warto też wiedzieć, że tłumacz przysięgły jest ustawowo zobowiązany do zachowania w tajemnicy faktów i okoliczności, z którymi zapoznał się w związku z tłumaczeniem (art. 13 ustęp 2 ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego) i można zwolnić go z tajemnicy zawodowej tylko w postępowaniu karnym. Przepisy regulujące postępowanie cywilne nie przewidują takiej możliwości. Sprowadza się to do tego, że w postępowaniu cywilnym to tłumacz decyduje, czy odpowiadać na pytania, jeśli odpowiedź wiązałaby się z naruszeniem tajemnicy zawodowej.
Czy zatem tłumacz powinien zeznawać w postępowaniu cywilnym, skoro decyzja należy do niego? Moim zdaniem, zdecydowanie nie. Nawet wówczas, gdy to klient tłumacza powołuje go na świadka, to tłumacz powinien odmówić. Ryzyko utraty klienta, choć wysoce prawdopodobne w takim przypadku, jest jednak mniejsze od strat wizerunkowych tłumacza. Nasi klienci, ale także i ich kontrahenci, powinni być pewni naszego milczenia.
Inaczej rzecz się ma z postępowaniem karnym, ponieważ prokurator lub sąd mogą zwolnić tłumacza przysięgłego z tajemnicy zawodowej. Warto jednak wiedzieć, że zgodnie z zasadą dwuinstancyjności, postanowienie takie jest zaskarżalne, a zatem jeśli już zapadnie, to możemy najpierw wystąpić z wnioskiem o jego pisemne uzasadnienie, a po jego otrzymaniu będziemy mieć siedem dni na zaskarżenie, które następnie rozpatrzy sąd. Jest to także moment, w którym warto zwrócić się o pomoc do adwokata. Z własnego doświadczenia wiem, że wsparcie ze strony dobrego adwokata będzie najlepszym rozwiązaniem zapewniającym ochronę naszych interesów.
I last but not least, my tłumacze jesteśmy z natury rzeczy fatalnymi świadkami, bo mamy doskonale wypracowaną pamięć krótkotrwałą i bardzo słabą pamięć długotrwałą. Nasze umysły przetwarzają ogromne ilości informacji, więc siłą rzeczy ich nie magazynujemy. Najczęściej już następnego dnia po tłumaczeniu nie pamiętam jego szczegółów, a kilka miesięcy (a w skrajnych przypadkach nawet lat), czyli w czasie, gdy ewentualnie musiałabym zeznawać, mogę w ogóle nie pamiętać, że tłumaczyłam informacje, o które zostanę zapytana.
Reasumując: zachowujmy poufność tłumaczonych treści i nie gódźmy się na ich ujawnianie. To pozostaje w interesie wszystkich.