Porozmawiajmy o pieniądzach

Porozmawiajmy o pieniądzach

Choć powiada się, że dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, to zdecydowanie nie dotyczy to negocjacji cenowych, w tym negocjacji cenowych prowadzonych przy zamawianiu tłumaczeń.

Postaram się w kilku prostych zasadach pokazać, co zrobić, by proces wyceny tłumaczenia był sprawny, skuteczny i możliwie jak najmniej dolegliwy dla obu stron.

Tłumaczenia pisemne:

  • Precyzyjne określenie zakresu tłumaczenia

W przypadku tłumaczeń pisemnych nie da się zrobić wyceny bez wglądu do dokumentu źródłowego. Nie jestem w stanie powiedzieć klientowi, ile zapłaci za tłumaczenie, jeśli dzwoni do mnie i mówi, że ma do tłumaczenia kilka stron. Po pierwsze, kilka stron to może być zarówno trzy, jak i dziewięć, a po drugie na jednej stronie może być kilka albo kilkadziesiąt linijek tekstu. Stawki za tłumaczenia pisemne najczęściej określane są w odniesieniu do stron przeliczeniowych, których objętość ustalana jest przez tłumacza. Dla tłumaczeń poświadczonych przyjmuje się, że stroną przeliczeniową tłumaczenia jest każde rozpoczęte 1125 znaków ze spacjami. Dla pozostałych tłumaczeń może to być 1500 zzs, 1600 zzs lub 1800 zzs. Stosuje się także inne przeliczniki stawki (jak stawka za słowo, za linijkę tekstu, za arkusz wydawniczy przy tłumaczeniach literackich). W bardzo nielicznych przypadkach dokumentów standardowych mogę z góry przewidzieć, ile wyniesie wynagrodzenie za tłumaczenie. Muszę przy tym wiedzieć, jakie dokumenty są do tłumaczenia i jaki jest jego kierunek. Dlatego, jeśli tłumacz prosi o przesłanie plików/skanów/zdjęć dokumentów do wglądu, to należy mu je przesłać, prosi o to nie z ciekawości, tylko celem przygotowania precyzyjnej i ostatecznej wyceny.

  • Podanie terminu tłumaczenia

Z reguły tłumacze doliczają dodatki za tłumaczenie przyspieszone lub ekspresowe. Jeśli dla dotrzymania terminu żądanego przez klienta muszę pracować w nocy lub w dni wolne od pracy, przełożyć inne zobowiązania lub zrezygnować z zaplanowanych rozrywek lub odpoczynku, to rzeczą naturalną jest, że będę oczekiwać wyższego wynagrodzenia za tłumaczenie. Z zasady przyjmuje się, że za tłumaczenie przyspieszone dolicza się do stawki standardowej 50%, a za tłumaczenie ekspresowe 100%. Drogo? Tak, ale trudno oczekiwać, by za pośpiech, którego z przyczyn od siebie zależnych lub niezależnych żąda klient, zapłacił ktoś inny niż klient. Dlatego też dobrze jest nie odkładać zlecenia tłumaczenia na ostatni moment. Zamówienie złożone z odpowiednim wyprzedzeniem pozwoli nam na znaczną oszczędność.

  • Uwzględnienie stopnia trudności tekstu.

Za tłumaczenia wysoko specjalistyczne zapłacimy więcej niż za tłumaczenie prostego tekstu, niewymagającego ściśle ukierunkowanej wiedzy i znajomości terminologii branżowej. Im trudniejszy tekst, tym wyższa będzie stawka za jego tłumaczenie. Dobrym rozwiązaniem jest zwrócenie się do tłumacza specjalizującego się w danej dziedzinie. Mamy wówczas pewność uzyskania tłumaczenia z optymalną relacją jakości do ceny. Jeśli nie potrafimy takiego znaleźć, warto zwrócić się z prośbą o rekomendację do tłumacza, z którym z reguły współpracujemy. Istnieje duża szansa, że znajdzie nam tłumacza, który ma bogate doświadczenie w dziedzinie naszego tłumaczenia lub tłumaczy z potrzebnego nam języka. Nie robię tłumaczeń technicznych, ale znam świetnych specjalistów od takich tłumaczeń i chętnie ich polecę.

  • Kierunek tłumaczenia

Przyjmuje się, że stawki za tłumaczenia na język obcy są wyższe od stawek za tłumaczenia na język polski, warto o tym wiedzieć, by nie być zaskoczonym, że za tłumaczenie na język obcy zapłacimy drożej.

  • Optymalny wybór treści do tłumaczenia

Istnieje możliwość dokonania wyciągu z tłumaczonego dokumentu, to jest przetłumaczenia tylko tych fragmentów obszernego dokumentu, które są niezbędne do przeprowadzenia czynności planowanych przez klienta. Dla przykładu: z liczącego kilkadziesiąt stron fizycznych wypisu spółki z zagranicznego rejestru handlowego można przetłumaczyć tylko ten fragment, który dotyczy osób uprawnionych do reprezentacji spółki, jeśli taka jest akurat potrzeba. Zamiast tłumaczyć cały PIT, można ściągnąć z portalu e-Urząd Skarbowy zaświadczenie ZAS-DFU, które zawiera dane o przychodach, dochodach, składkach na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne i odprowadzonych podatkach.  Tłumacz przysięgły wskaże w tłumaczeniu, że przetłumaczył tylko fragmenty wybrane przez klienta, pomijając pozostałą treść dokumentu.

  • Kwalifikowany podpis elektroniczny

Jeśli tłumaczenie wraz z dokumentem źródłowym będziemy przekazywać drogą elektroniczną (np. do sądu rejestrowego, do notariusza, do urzędu), warto zamówić tłumaczenie poświadczone opatrzone kwalifikowanym podpisem elektronicznym, ponieważ w formacie pdf ma ono walor oryginału, a jeśli jest poświadczane za zgodność z dokumentem źródłowym również opatrzonym kwalifikowanym podpisem elektronicznym bądź jeśli nie musi być poświadczane za zgodność z oryginałem, to procedura taka pozwala na oszczędność czasu i pieniędzy, bo wymiana dokumentów z klientem następuje drogą mailową, bez konieczności korzystania z kuriera lub osobistego przyjazdu do siedziby tłumacza.

Tłumaczenia ustne

  • Określenie czasu trwania tłumaczenia.

Jako że tłumaczenia ustne rozliczamy na bloki, a uzasadnienie tego systemu rozliczeń znajdziecie w tym wpisie, dobrze jest z góry przewidzieć, ile może potrwać czynność lub spotkanie, na które potrzebujemy tłumacza. Bloki umożliwiają pewną elastyczność, ponieważ przedłużenie spotkania z dwóch do trzech czy z pięciu do siedmiu godzin nie będzie mieć wpływu na cenę, tym niemniej dobrze jest uprzedzić tłumacza, jak długo będziemy potrzebować jego usług, tak by zarezerwował dla nas odpowiedni czas.

  • Określenie techniki tłumaczenia

Jeśli oczekujemy tłumaczenia symultanicznego, będziemy musieli uwzględnić obecność co najmniej dwóch tłumaczy, a także koszty związane z wynajmem profesjonalnego sprzętu do obsługi tłumaczenia. W przypadku dłuższych tłumaczeń konsekutywnych i szeptanych należy również liczyć się z koniecznością zapewnienia dwóch tłumaczy. Jest rzeczą absolutnie niedopuszczalną, by wprowadzić w błąd tłumacza co do techniki, w której będzie tłumaczył (brzmi nieprawdopodobnie, ale pierwszy raz w życiu wylądowałam w kabinie, w dodatku sama, na sześć godzin, bo klient mnie okłamał – nie wyszłam ze zlecenia, tylko je grzecznie wykonałam, wyłącznie dlatego, że byłam wówczas młodą tłumaczką). Tłumaczenia symultaniczne są droższe od tłumaczeń wykonywanych w innych technikach, dlatego też należy liczyć się z wyższym kosztem, w dodatku przemnożonym przez dwa i podwyższonym o koszty sprzętu.

  • Określenie miejsca tłumaczenia

Tłumaczowi trzeba zwrócić koszty dojazdu i zapłacić za czas w podróży, a w przypadku tłumaczeń wyjazdowych odbywających się w miejscach oddalonych od siedziby tłumacza także pokryć koszty jego noclegu.

  • Udostępnienie materiałów dotyczących tematyki tłumaczenia

Choć trudno w to uwierzyć, my, tłumacze, nie wiemy wszystkiego. Są dziedziny, z którymi pierwszy raz w życiu stykamy się w trakcie tłumaczenia. Jeśli chcemy, by tłumaczenie przebiegło sprawnie i efektywnie, przekażmy tłumaczowi materiały. Jeśli to konferencja, to prześlijmy mu prezentacje i treść wystąpień, jeśli to spotkanie biznesowe, to opowiedzmy, o czym będziemy rozmawiać, uczulmy na szczególnie specjalistyczne kwestie, opowiedzmy o specyfice działalności. I, last but not least, przekażmy tłumaczowi imienną listę uczestników spotkania. Obcojęzyczne nazwiska są często trudne do wymówienia dla osób, które nie władają językiem tłumaczenia, tłumacz może nie domyśleć się, jak powinno brzmieć nazwisko, jeśli słyszy jego błędną wymowę. Imienna lista uczestników uratuje nas od faux pas.

  • Zamówienie tłumacza z odpowiednim wyprzedzeniem

Nie czekajmy z zamówieniem tłumacza do ostatniej chwili. Ci najlepsi mają zabukowane terminy na kilka tygodni, a nawet miesięcy do przodu. Może uda nam się wstrzelić, ale może nie. Zamówienie tłumacza w ostatniej chwili może także mieć wpływ na wysokość stawki, warto więc o tym pomyśleć wcześniej.

Ryczałt

Zdarza się, że klienci, zwłaszcza gdy planują dłuższą i bardziej regularną współpracę z tłumaczem, optują za ryczałtem. Warto wyjaśnić, dlaczego akurat w przypadku tłumaczeń ryczałt jest rozwiązaniem, które niezwykle rzadko usatysfakcjonuje jednocześnie obie strony.

Otóż po pierwsze, z reguły przy ryczałcie zakłada się średnie obłożenie pracą, najczęściej rozumiane jako x godzin w ciągu miesiąca. W miesiącach, gdy pułap ten nie zostanie osiągnięty, klient będzie miał wrażenie, że przepłaca, zaś w miesiącach, gdy pułap ten zostanie przekroczony, tłumacz będzie czuł się wykorzystywany. Rozliczanie faktycznie wykonanej pracy, nawet przy uwzględnieniu rabatu za wolumen, jest bardziej sprawiedliwe, efektywne i motywujące.

Propozycja klienta, by rozliczać się ryczałtowo, niesie z sobą ryzyko takiego obłożenia tłumaczeniami objętymi ryczałtem, że tłumaczowi może nie wystarczyć czasu na inne zlecenia, często lepiej płatne.

Bardzo niewielki ryczałt (na przykład w wymiarze 10-20 godzin miesięcznie) będzie regularnie przekraczany, ryczałt większy (90-180 godzin miesięcznie) będzie w istocie próbą uniknięcia zatrudnienia tłumacza na umowę o pracę z wszystkimi jej obciążeniami dla klienta i korzyściami dla tłumacza. A przecież nie po to wybraliśmy wolny zawód, żeby faktycznie wykonywać pracę etatową na rzecz klienta, ale bez formalnego zatrudnienia.

Klienci proponujący tłumaczowi ryczałt niejednokrotnie mają także zupełnie nierealne oczekiwania finansowe. Chcą stałej dyspozycyjności tłumacza, nie chcąc ponosić kosztów pracy, a przy tym zupełnie nie biorą pod uwagę faktu, iż uniknięcie przez nich konieczności pokrywania składek na ubezpieczenie społeczne tłumacza oraz odprowadzania zaliczek na PDOF nie spowoduje, że obciążenia te automatycznie znikną.

W przypadku freelancerów, którzy obsługują różnych klientów, związanie się na dłuższy czas z tylko jednym podmiotem, niesie z sobą ryzyko wypadnięcia z rynku i utraty pozostałych klientów. Stały i pewny dochód przez jakiś czas (z reguły klienci proponują ryczałt na kilka miesięcy, maksymalnie rok) nie zrekompensuje konieczności żmudnego odbudowywania pozycji na rynku po zakończeniu współpracy.

Reasumując, z ryczałtu nigdy obie strony nie są jednocześnie zadowolone. Stała współpraca oparta na stabilnych stawkach i dyspozycyjności tłumacza (to oczywiste, że jesteśmy dostępni dla naszych stałych klientów, przecież wiemy, że to nam się opłaca) i rozliczenia wynikające z faktycznie wykonanych tłumaczeń są dla wszystkich zainteresowanych najkorzystniejsze. Nie polecam tego rozwiązania, bo nie ma w nim odpowiedniej równowagi zysków i strat.

Wpisy blogowe o podobnej tematyce