Oryginał czy kopia, oto jest pytanie!

Oryginał czy kopia, oto jest pytanie!

Czyli o pozornych i rzeczywistych dylematach tłumacza przysięgłego i rozterkach nierozumiejącego ich klienta.

Zacznijmy może od rysu historycznego. Otóż dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, a konkretnie w Drugiej Rzeczypospolitej, w Roku Pańskim 1928, tuż przed Bożym Narodzeniem, Minister Sprawiedliwości wydał rozporządzenie o tłumaczach przysięgłych. W ten oto sposób, za cztery lata będziemy obchodzili setną rocznicę uregulowania naszego zawodu w Polsce…

Ale ad rem: w liczącym niemal wiek rozporządzeniu minister wskazał w § 11, że „(…) na przekładach winno być zamieszczone zaświadczenie, czy tłumaczenia dokonano z oryginału, czy też z przekładu lub z odpisu, a w ostatnim wypadku, czy odpis jest uwierzytelniony i w jaki sposób”. Zapis ten, w nieco zmienionej formie, został powtórzony we wszystkich kolejnych regulacjach dotyczących zawodu tłumacza przysięgłego, a mianowicie w rozporządzeniach z 1953 r., z 1968 r., z 1987 r. i wreszcie w obecnie obowiązującej ustawie o zawodzie tłumacza przysięgłego z 2004 r., gdzie art. 18 punkt 2 stanowi, że „Na sporządzonych tłumaczeniach i odpisach pism należy stwierdzić, czy sporządzono je z oryginału, czy też z tłumaczenia lub odpisu, oraz czy tłumaczenie lub odpis jest poświadczony i przez kogo”.

Oznacza to w praktyce, że tłumacz przysięgły musi podać w formule poświadczającej, czy tłumaczenia dokonał z oryginału, z tłumaczenia z innego języka (co ciekawe, nie wskazano tu, że musi to być tłumaczenie poświadczone, choć w dorozumiany sposób przyjmuje się, że taka była intencja ustawodawcy), czy też z odpisu, który może być poświadczony (wskazujemy wówczas, kto poświadczył odpis) lub niepoświadczony. Na tym zamyka się skromny katalog dokumentów, z którymi tłumacz przysięgły może poświadczać zgodność tłumaczenia.

Z pozoru prosta decyzja (oryginał/odpis poświadczony/odpis niepoświadczony/tłumaczenie) nastręcza jednak tłumaczom przysięgłym wiele kłopotów. Najmniej wątpliwości budzi poświadczanie zgodności tłumaczenia za zgodność z tłumaczeniem, choć i tu kłopotliwy jest brak uściślenia, czy musi to koniecznie być tłumaczenie poświadczone. Tłumacze przysięgli dla własnego bezpieczeństwa (o tym bezpieczeństwie wspomnę na końcu) przyjmują, że tłumaczenia poświadczonego dokonuje się z innego tłumaczenia poświadczonego.

Natomiast przy ustalaniu, czy przekazany do tłumaczenia dokument jest oryginałem czy odpisem, należy przede wszystkim przyjąć, że można to stwierdzić wyłącznie osobiście i naocznie. Co w praktyce oznacza, że jeśli mam poświadczyć zgodność tłumaczenia z oryginałem, to muszę ten oryginał osobiście zobaczyć w świecie rzeczywistym. Zleceniodawca musi mi go okazać (przy zleceniu lub przy odbiorze tłumaczenia) lub przesłać. Warto tu podkreślić, że zasada okazywania oryginału przy odbiorze tłumaczenia, dość powszechnie stosowana przez tłumaczy przysięgłych, niesie z sobą kilka korzyści, po pierwsze pozwala tłumaczowi ograniczyć czas poświęcany na obsługę zlecenia do jednego spotkania z klientem, klientowi zaś pozwala na odbycie tylko jednej osobistej wycieczki do siedziby tłumacza, a co ważniejsze, sprawdzanie tłumaczenia z oryginałem dokumentu umożliwia wyłapanie ewentualnych literówek, zwłaszcza w przypadku ciągów znaków, numerów i kodów pojawiających się w dokumentach (których nie powinno być, ale errare humanum est…).

Przy tej okazji warto wspomnieć o coraz częstszych próbach, zwłaszcza ze strony pośredników, okazywania oryginału tłumaczowi przysięgłemu przy użyciu kamery w narzędziach i aplikacjach do komunikacji zdalnej. Nie, to nie jest okazanie oryginału. Oryginał trzeba zobaczyć w świecie rzeczywistym. W innym przypadku nie ma mowy o poświadczaniu za zgodność z oryginałem, gdyż, co warto zawsze i wszędzie przypominać, odpowiedzialność, w tym odpowiedzialność karna, za tłumaczenie i jego poświadczenie obciąża tłumacza przysięgłego, a nie jego klienta czy pośrednika.

Oryginałem jest także dokument elektroniczny opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym lub kwalifikowaną pieczęcią elektroniczną. Oczywiście wówczas funkcjonuje jako oryginał wyłącznie w formacie elektronicznym, jego wydruk będzie już tylko niepoświadczonym odpisem dokumentu. Tu mała dygresja – kilkakrotnie zdarzyło mi się, że klienci przysyłali do tłumaczenia skany z wydruków dokumentów opatrzonych kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Co skutkowało zamieszaniem wywołanym prośbą o przesłanie oryginalnego pliku, warto bowiem podkreślić, że świadomość społeczna (także wśród specjalistów, na przykład księgowych) na temat tego, co to jest kwalifikowany podpis elektroniczny i jak funkcjonuje, jest bardzo niska. Widzę tu duże pole do popisu dla Ministerstwa Cyfryzacji.

Trzeba tu zaznaczyć, że podpis zaufany to podpis elektroniczny używany przez osoby fizyczne w relacjach z podmiotami administracji publicznej. Podpis zaufany nie jest podpisem kwalifikowanym, ale jest podpisem weryfikowalnym, w związku z tym dokument elektroniczny opatrzony takim podpisem ma walor oryginału.

Także nieostre określenie „odpis” jest dość problematyczne, zwłaszcza w przypadku odpisu poświadczonego. Bo czy dokument zatytułowany „odpis zupełny aktu urodzenia”, który klient przekazuje do tłumaczenia w oryginale (z pieczęciami i podpisem) jest oryginałem czy odpisem? Jest oryginałem. Odpisem poświadczonym takiego dokumentu byłaby jego kserokopia poświadczona za zgodność z oryginałem przez notariusza lub adwokata. Oczywiście, o ile klient przedstawiłby nam taki odpis z oryginalnymi pieczęciami i podpisami, czyli poniekąd w oryginale. Bo gdyby przesłał nam tylko jego skan albo okazał jego kserokopię, to już byłby niepoświadczony odpis. Mętne, prawda? Dobrą wskazówką do rozpoznania, czy dokument jest oryginałem, czy odpisem poświadczonym za zgodność z oryginałem, jest adnotacja (często w formie odręczne wypełnionej pieczęci podłużnej): „Za zgodność z oryginałem świadczy…”. Można także kierować się taką logiką: jeśli odpis wydaje podmiot, który wydał/przechowuje oryginał (na przykład urząd stanu cywilnego w przypadku aktów stanu cywilnego czy notariusz w przypadku odpisów aktów notarialnych), to taki odpis należy uznać za oryginał, jeśli zaś odpis poświadcza za zgodność z okazanym mu oryginałem podmiot uprawniony do takich czynności (na przykład notariusz, adwokat lub radca prawny, tłumacz przysięgły), ale niebędący wystawcą pierwotnego dokumentu, to jest to poświadczony odpis dokumentu.

A co z dokumentami elektronicznymi, pobieranymi ze stron urzędów, ale nieopatrzonymi kwalifikowaną pieczęcią elektroniczną? Informacja odpowiadająca odpisowi aktualnemu z rejestru przedsiębiorców (KRS), którą można samodzielnie pobrać z rządowej wyszukiwarki to oryginał czy niepoświadczony odpis? Przesłany przez zleceniodawcę plik lub przyniesiony przezeń wydruk tego dokumentu nie ma żadnych cech oryginału, plik nie jest zabezpieczony przed wprowadzaniem zmian (jak ma to miejsce w przypadku niektórych podobnych wypisów z zagranicznych rejestrów handlowych), więc – ponownie z uwagi na ciążącą na tłumaczu przysięgłym odpowiedzialność karną – bezpieczniej jest traktować taki dokument jako niepoświadczony odpis. Ten niejasny i budzący w środowisku tłumaczy przysięgłych uzasadnione wątpliwości przykład świadczy o pilnej potrzebie rozszerzenia ustawowego katalogu dokumentów, za zgodność z którymi poświadczamy tłumaczenia.

I wreszcie – często w dyskusjach z tłumaczami pojawia się dylemat dotyczący rozstrzygania o autentyczności dokumentu. Należy zatem jasno i wyraźnie podkreślić, że poświadczenie tłumaczenia za zgodność z oryginałem dokumentu w żadnym razie nie przesądza o jego autentyczności. Nie stwierdzamy, czy okazano nam dokument autentyczny, tylko, że widzieliśmy jego oryginał.

Reasumując:

  1. Wedle obecnie obowiązujących przepisów tłumaczenia możemy poświadczać za zgodność z oryginałem, z tłumaczeniem z innego języka, z odpisem poświadczonym (ze wskazaniem, kto ów odpis poświadczył) lub niepoświadczonym.
  2. Ustawa nie przewiduje możliwości poświadczania tłumaczenia za zgodność z okazanym dokumentem, więc użycie takiego sformułowania w formule poświadczającej jest nieprawidłowe.
  3. Żeby poświadczyć tłumaczenie za zgodność z oryginałem, trzeba osobiście zobaczyć oryginał bez użycia narzędzi komunikacji zdalnej.
  4. Odpisem poświadczonym dokumentu jest fizyczna kopia dokumentu (najczęściej kserokopia) opatrzona formułą poświadczenia za zgodność odpisu z oryginałem, pieczęcią i podpisem podmiotu uprawnionego do poświadczenia.
  5. Wszelkie dokumenty elektroniczne opatrzone kwalifikowanym podpisem elektronicznym, kwalifikowaną pieczęcią elektroniczną lub podpisem zaufanym mają walor oryginału w formacie elektronicznym.
  6. W przypadku, gdy oryginał lub poświadczony odpis dokumentu nie są dostępne, warto uprzedzić klienta, że powinien upewnić się w instytucji, w której będzie składał dokument wraz z tłumaczeniem poświadczonym, czy taka forma wystarczy. Pozwoli to na uniknięcie komplikacji, rozczarowania klienta oraz wszelkich wynikających stąd nieprzyjemności.
  7. Życie wyprzedziło przepisy i poza stosowaniem się do tych obecnie obowiązujących należy podjąć działania w kierunku ich zmiany, tak by tłumacze przysięgli mogli skupić się na tym, na czym się znają, czyli na tłumaczeniu, a nie na rozstrzyganiu, jakim rodzajem dokumentu jest w istocie tekst, który przedstawiono im do tłumaczenia.

I na koniec kilka słów o odpowiedzialności zawodowej (uregulowanej w rozdziale 4 ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego) i odpowiedzialności karnej tłumacza przysięgłego, która przewiduje karę pozbawienia wolności do lat dziesięciu. Kodeks karny stanowi:

Art. 233 § 4. Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię, ekspertyzę lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

§ 4a. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 4 działa nieumyślnie, narażając na istotną szkodę interes publiczny, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Oznacza to, że fałszywe tłumaczenie, o którym mowa w kodeksie karnym, to także poświadczenie tłumaczenia za zgodność z oryginałem, którego tłumacz przysięgły nie widział. Przy podejmowaniu decyzji o poświadczeniu tłumaczenia warto zatem brać pod uwagę także i odpowiedzialność karną.

Bibliografia:

  1. Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 24 grudnia 1928 r. o tłumaczach przysięgłych
  2. Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 9 grudnia 1953 r. w sprawie tłumaczów przysięgłych
  3. Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 19 sierpnia 1968 r. w sprawie tłumaczy przysięgłych
  4. Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości z dnia 8 czerwca 1987 r. w sprawie biegłych sądowych i tłumaczy przysięgłych
  5. Ustawa z dnia 25 listopada 2004 r. o zawodzie tłumacza przysięgłego

Wpisy blogowe o podobnej tematyce